Archiwum listopad 2005


lis 11 2005 Chce upaśc i jak dziecko szlochac, nigdy...
Komentarze: 8

Heh.. czemu nic nie może byc proste? czemu wszystko jest tak bardzo zawiłe? Chce to zrozumiec lecz nie potrafie
Chyba zaczynam sie poddawac... poddawac w walce o milosc i szczescie... Moze kiedys ponownie stane do takiej bitwy... zobaczymy... poki co bede zyc tym co przyniesie mi los, nie bede starac sie uciekac przed przeznaczeniem... predzej czy pozniej mnie dopadnie...  Nigdy bym nie przypuszczala, ze szczescie jest tak bardzo kruche... Jednego dnia jest..a drugiego jest tylko wspomnieniem o ktorym nawet nie warto pamietac...
Zaczelam sie uczyc wszystkiego od nowa... jednej rzeczy nigdy ale to nigdy nie pojme... jakiej... pozostawie to dla siebie... Wczoraj myslalam, ze nie idze mi nawet tak zle.. ale dopiero dzis... zrozumialam, ze nie potrafie.. nic nie potrafie...
Nie potrafie pomoc przyjacielowi... dac mu zwyklej rady... Czuje sie taka bezradna, bezsilna... Nie potrafila bym sobie poradzic teraz z najmniejszym problemem... moze niektórym wydaje sie, ze tak nie jest... to tylko maska...ktora zakladam na twarz gdy juz zupelnie sobie nie radze...
Dlaczego miłośc nie moze mnie spotkac? Czy uciekam przed nia gdy mnie goni, a gdy ja ja gonie to ona ucieka? Nie wiem... mam dosc samotnosci... wszedzie bycia sama... Prawie kazdy potrafi sobie kogos znalezc... ja nie... czemu? Potrafi mi ktos odpowiedziec na to pytanie?
Czuje sie fatalnie... wewnetrznie rozdarta... moze kiedys sie pozbieram... lecz nie w najblizszym czasie... 
Podazam drobnymi kroczkami do mego tajemniczego ogrodu o ktorym wczesniej pisalam... moze tak znajde odrobine wyimaginowanego przez moj umysl szczescia... bo przestaje wierzyc w to, że spotka mnie ono w rzeczywistości... Podobno nadzieja umiera ostatnia... we mnie juz umarła...

madziorek_:) : :
lis 05 2005 Życie i śmierc...to nie są kontrasty......
Komentarze: 1

Sobota... wydawałoby się, że ten dzień bedzie jak każdy inny... normalny... I tak rzeczywiście bylo do pewnego momentu...
Spotkałam się z moją przyjaciółką i jej chłopakiem, nawet nie wiem kiedy zaczelismy rozmawiac o śmierci. Śmierci, która spotkała naszych biskich... bardzo dziwnie sie poczułam..tak jakbym czuła brak kogoś kogo nigdy nie poznałam... straszliwą pustke, tęsknote której nigdy nie zapełnie... Od jakiegoś czasu mam wrażenie jakbym sie wypalała... jakby z każda minuta bylo mnie coraz mniej... :(
Nie wiem czemu, ale ten sam sen snił mi się już trzy razy... za kazdym z nich od początku, dodajac do siebie po jednym rozdziale... ciekawa jestem co  bedzie dzisiejszej nocy...  boje sie położyc spac bo nie wiem co mi sie przysni.. :(
Niedawno skończyłam czytac bloga chłopaka, który był ciężko chory i zmarł...nie potrafiłam powstrzymcc łez. Piotr w niezwykły sposób opisywał to co czuł... wszystkie swoje przemyslenia., cała niepewnosc, ktora byla w nim... mam nadzieje, że nikogo to nie spotka.. świadomośc własnej śmierci musi by czymś strasznym..czymś czego sobie nie potrafimy wyobrazic... nie bedac w takiej sytuacji... jednak to niewyobrazalne ile wewnętrznej sily taki człowiek potrafi w sobie znalezc... ze szczerego serca nikomu nie życze takich doświadczeń... ze szczerego serca nikomu tego nie życze.
Życie i śmierc... to nie są kontrasty... wiec lepiej nie próbujmy ich ze soba porównywac... to jest poprostu nie możliwe...dla nas ludzi   Nie wiem co jeszcze napisac... mam pustke w głowie. Nie chciałabym wypisywac tu glupot, banałów... może w tej notce są jakieś... nie wiem... Ide spac, pełna obaw co przyniesie jutro, co mnie spotka, co sie stanie i wyniknie... co zyskam, a co stracę bo w "życiu wszystko ma swój zmierzch, tylko noc końcy się świtem..." czemu łzy napływaja mi do oczu... przecież jestem tu i teraz... z przyjaciółmi na ktorych mi naprawde zależy... czyżby to mój niezapełniony element wołał o pomoc, której nie moge mu udzielic, a może to dusza... nigdy sie nie dowiem...lub za jakis czas... na pewno nie teraz... Wiem tylko, że ciagle mi czegoś brakuje... z sekundy na sekunde coraz bardziej... chcialabym tylko wiedziec czego...
Wszystko co jest dla mnie niesamowicie cenne zamykam sie na malutką kłódeczke, aby nie zapomniec nigdy o tym co było... i kluczyk wyrzucam daleko za siebie... aby nikt nie zabrał mi tego co dla mnie najcenniejsze...

 

madziorek_:) : :
lis 03 2005 Dziwny sen...
Komentarze: 1

Dzis sie bardzo źle czułam wiec postanowiłam odwołac wszystkie zajecia pozalekcyjne bo nie dalabym rady sie na nich pojawic... Położyłam sie spac...przeniosłam sie do mojego tajemniczego ogrodu gdzie w jego centrum stał opuszczony dom...weszłam do srodka rozjerzałam sie wokół... wystój przypominał...sama nie wiem co... był bardzo specyficzny... wyszłam na ganek i tuz przed moimi stopami dwa moze trzy kroki przede mna... była przepasc... ktora z kazda sekunda zbliżala sie do mnie... Okropnie sie bałam... nie pamietam juz co było dalej... Obudziłam sie, w pokoju było ciemno...poczułam tylko straszliwy chłód na policzku i dłoniach... teraz jak o tym pisze to az mi ciarki po plecach przechodza...  Moze ten sen mial mi cos waznego przekazac? Jedno jest pewne..nigdy sie tego nie dowiem... to był chyba najdziwniejszy sen jaki ostatnio mialam...
Rozmawiałam dzis z moja przyjaciolka i chyba zaczynam wychodzic z dola... życie jest za krotkie aby sie smucic... Także carpe diem moi Kochani:* Nie potrafie zrozumiec czemu ktos nie potrafi docenic miłosci drugiej osoby bedac z nia... najpierw sie starmy aby wszystko bylo miedzy nami ok... a pozniej niech sie dzieje co chce... To dlaczego zawracamy komus głowe...czas i mysli? Nie wiem... Chyba powinnam popracowac nad wlasnym ja... nauczyc sie wszystkiego od poczatku..jak życ, kochac... tak abym nikomu nie zrobiła nieswiadomie krzywdy... nie zranila jego uczuc... bo wiem jak to boli...
Ide sobie pomarzyc... odplynac tam gdzie nikt mnie nie złapie i nie powie "wracaj" tam gdzie czuje sie bezpiecznie... gdzie to jest i w jaki sposob sie tam dostac to juz moja slodka tajemnica...

madziorek_:) : :
lis 01 2005 Tym, którzy odeszli... [*] [*] [*]
Komentarze: 7

Spojrzałam w niebo.. .i nie mogłam przestac w nie patrzec... blask gwaizd był niesamowity... Miałam wrażenie jakby świat sie zatrzymał... Nic nie istniało wszystko poprostu zniknęło. Czułam sie jak malutka istota, której życie jest małoznaczącą cząstka całego wszechświata. Wiem, że było mi bardzo zimno..nie potrafie określic jak długo siedziałam na ławce przed domem, jednak zbyt krótko aby zrozumiec... Zrozumiec czy to co jest ma jakis sens i cel... Jak nasz życie, zbyt krótkie, aby wszystkiego doswiadczy... poczuc co oznacza miłośc, szczęście, a także poznac prawdziwy bol, smutek i cierpienie... Czekałam aż zapadnie zupełna ciemnośc, wtedy poszłam z kuzynem na cmentarz i zapaliliśmy znicz na grobie osoby na którym nikt nie zapalił nawet symblocznej świeczki, dopiero wtedy doszlo do mnie jak kruche jest życie... Nie chciałabym byc tylko epizodem w życiu osob, które dla mnie wiele znaczą... Epizodem, który po śmierci zostanie zapomniany przez bliskich... Proszę nie zapomnijcie o mnie...  Wracając do domu mijałam cmentarz... Kolory zniczy byly różnorodne niczym barwy tęczy..na liscie drzew padał ich bladoczerwony odcień. Brak monotonii tego widoku sprawiał, że był on unikalny, a zarazem zasmucajacy... Nie potrafie sobie wyobrazic ile łez zostało wylanych z powodu utraty bliskich, ile osób zostało przez to samotnych.. ten widok mnie przytłoczył... Przy drodze paliły sie znicze w których świetle odbijały sie małe krzyże... Zaczełam zastanawiac się nad tym co mogłam zrobic, a czego nie... ilu nieprzyjemnych i przykrych sytuacji mogłam uniknąc... ile rzeczy mnie ominęło bedąc w innym miejscu w danej chwili...
[*] [*] [*] [*] - wszystkim, którzy odeszli...

madziorek_:) : :