Sobota... wydawałoby się, że ten dzień bedzie jak każdy inny... normalny... I tak rzeczywiście bylo do pewnego momentu...
Spotkałam się z moją przyjaciółką i jej chłopakiem, nawet nie wiem kiedy zaczelismy rozmawiac o śmierci. Śmierci, która spotkała naszych biskich... bardzo dziwnie sie poczułam..tak jakbym czuła brak kogoś kogo nigdy nie poznałam... straszliwą pustke, tęsknote której nigdy nie zapełnie... Od jakiegoś czasu mam wrażenie jakbym sie wypalała... jakby z każda minuta bylo mnie coraz mniej... :(
Nie wiem czemu, ale ten sam sen snił mi się już trzy razy... za kazdym z nich od początku, dodajac do siebie po jednym rozdziale... ciekawa jestem co bedzie dzisiejszej nocy... boje sie położyc spac bo nie wiem co mi sie przysni.. :(
Niedawno skończyłam czytac bloga chłopaka, który był ciężko chory i zmarł...nie potrafiłam powstrzymcc łez. Piotr w niezwykły sposób opisywał to co czuł... wszystkie swoje przemyslenia., cała niepewnosc, ktora byla w nim... mam nadzieje, że nikogo to nie spotka.. świadomośc własnej śmierci musi by czymś strasznym..czymś czego sobie nie potrafimy wyobrazic... nie bedac w takiej sytuacji... jednak to niewyobrazalne ile wewnętrznej sily taki człowiek potrafi w sobie znalezc... ze szczerego serca nikomu nie życze takich doświadczeń... ze szczerego serca nikomu tego nie życze.
Życie i śmierc... to nie są kontrasty... wiec lepiej nie próbujmy ich ze soba porównywac... to jest poprostu nie możliwe...dla nas ludzi Nie wiem co jeszcze napisac... mam pustke w głowie. Nie chciałabym wypisywac tu glupot, banałów... może w tej notce są jakieś... nie wiem... Ide spac, pełna obaw co przyniesie jutro, co mnie spotka, co sie stanie i wyniknie... co zyskam, a co stracę bo w "życiu wszystko ma swój zmierzch, tylko noc końcy się świtem..." czemu łzy napływaja mi do oczu... przecież jestem tu i teraz... z przyjaciółmi na ktorych mi naprawde zależy... czyżby to mój niezapełniony element wołał o pomoc, której nie moge mu udzielic, a może to dusza... nigdy sie nie dowiem...lub za jakis czas... na pewno nie teraz... Wiem tylko, że ciagle mi czegoś brakuje... z sekundy na sekunde coraz bardziej... chcialabym tylko wiedziec czego...
Wszystko co jest dla mnie niesamowicie cenne zamykam sie na malutką kłódeczke, aby nie zapomniec nigdy o tym co było... i kluczyk wyrzucam daleko za siebie... aby nikt nie zabrał mi tego co dla mnie najcenniejsze...