Archiwum październik 2005


paź 31 2005 Nie mam już łez...
Komentarze: 5

Kolejny dzień...a ja nadal czuje jakby ktoś wyrywał ze mnie cos cennego...cos, czego juz nie będę w stanie  odzyskam, jeśli to stracę... cóż, zycie dzieli sie na chwile dobre i złe. Jak pislalam w poprzedniej notce negatywne myśli nękają mnie i nie chcą odejść...magicznego sposobu nadal nie znalazłam...

Zawiodłam się bardzo na bliskiej mi osobie...nie sadziłam, że jest do tego zdolna, ale już…poboli i kiedyś przestanie…mam taka malutka nadzieje…

Mój Kochany...serce umiesz łamać...jednak ciągle zapominasz o tym, że później ktoś bardzo z tego powodu cierpi… minęło tyle nieprzespanych nocy…ze szczęścia i ze smutku…z Tobą i bez Ciebie…teraz to tylko wspomnienia i wylane gorzkie łzy...Których w ogóle nie powinno być…

Dlaczego nie potrafię wymazać Ciebie z mojej pamięci? Sama nie wiem…myślałam cały czas, że jesteśmy ze sobą bardzo blisko…myliłam się…żałuje, że nie wiedziałam tego za nim cos do Ciebie poczułam..;(

Coż podobno nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło... Mam teraz ochotę przytulic się do poduszki..przykryc kołderką i zasnąć na bardzo długo...aą wszystkie problemy i smutki mina stana się nieistotne... Byłam ostatnio w klubie i na tych kilka godzin udalo mi się wyrawac z chaszczy trosk...jednak gdy wróciłam do domu...czułam się tak  jakbym była lżejsza o co najmniej tonę kłopotów... Niestety moje odczucie szybko minelo...polozylam się wszystko zaczęło się od początku...teraz nie mam już łez, którymi mogłabym wyrazi swój żal...wypłakałam wszystkie...

 

madziorek_:) : :
paź 27 2005 Nawracające myśli...
Komentarze: 10

Przez ostatni miesiąc w moim krótkim życiu bardzo wiele się zmieniło, dowiedziałam się...o sprawach o ktorych nie chcialam wiedziec. Teraz nie potrafie przyzwyczaic sie do jednej z nich...nie umiem sobie wyobrazic tego co ma sie za jakis czas stac..no poprost nie moge...ktos mi kiedys powiedzial.."zycie nie bajka..." i mial racje w 100%.  Myślę sobie teraz, co by bylo gdyby... i nasuwaja mi sie rozne opcje...moze nie bede wymieniac jakie bo nie sa za wesole... Staram sie smiac i byc wesolą wsrod bliskich mi osob wtedy troski, zmartwienia pozostawiam gdzies daleko, jednak gdy wracam do domu mysli ponownie zaczynaja do mnie powracac...nawet gdybym starala sie je w jakis sposob odrzucic..to nie moge...nie potrafię... nie znam sposobu ktory bylby na tyle skuteczny aby raz na zawsze o wszystkim zapomniec...
Obawiam sie przyszlosci tej nie tak bardzo odleglej...bo nie wiem czy poradze sobie z tym wszystkim co mnie czeka... Wiem, ze mam przyjaciol na ktorych zawsze ale to zawsze moge liczyc w kazdej sytuacji...chociaz jednego z nich niedawno stracilam bo posunal sie o jeden krok za daleko...jednak nie bede o tym pisac, ten nieprzyjemny rozdzial  mojego życia uwazam za zamkniety. Czy udawanie, ze wszystko jest ok  rozwiaze problemy ? Nie wydaje mi sie..oszukiwanie samego siebie jest chyba najgorsza rzecza ktora sami sobie robimy. Potrafimy tworzyc swoj ideal...a jednak w rzeczywistosi nie istnieje... Gdy czujemy do kogos cos wyjatkowego, magicznego jestesmy szczesliwi, potrafimy uciekac myslami tam..gdzie nikt nas nie dogoni..nie zrani.. jednak gdy taka osoba odchodzi...wszystko sie zaczyna burzyc.. Nasz maly raj...w ktorym bylo nam tak cudnie przestaje istniec... 
Mam wrażenie, że jestem teraz jak rozbity krysztal...milion kawałków lezacych na ziemi...omijanych przez ludzi pozornie bliskich, ale niesamowicie mi obcych. Wierze, ze uda mi sie poukladac wszystko tak jak powinno...podobno czas goi rany...sama sie musze o tym przekonac...

madziorek_:) : :